Kiedyś natknęłam się na cytat Josepha Conrada: „Być
kobietą to strasznie trudne zajęcie, bo polega głównie na zadawaniu się z mężczyznami”.
Mijają lata, można się z nim zgadzać bądź nie, lecz ten tekst ten wciąż jest
aktualny i zdobi niejednego demotywatora, fanpage czy kobiecego walla. Dzisiaj
porozmawiamy trochę o randkowaniu i o potencjalnych „pułapkach”.
Kobieta
myśli randka, mężczyzna myśli spotkanie. Już na samym początku ich myśli biegną
po zupełnie innych torach.
Kobiety
mają psychikę spaczoną romantycznymi komediami oraz książkami (najczęściej tymi
autorstwa Nicholasa Sparksa). Nawet jeżeli stąpamy twardo po ziemi, mamy swoje
cele i zajawki to i tak gdzieś pod skórą marzymy o królewiczu, który przyjedzie
po nas na białym koniu i zabierze do swojego królestwa, gdzie będziemy żyć
długo i szczęśliwie.
Kobiety
chcą adoracji, miłych gestów, a także ogromnego zaangażowania. Wydaje się, że
początek znajomości to ten etap kiedy powinnyśmy być zdobywane.
Pierwsze
spotkania powinny obfitować w nastrojowo spędzony czas. Wydaje nam się, że jak
już ktoś się z nami umówił, to idziemy na randkę. Nic bardziej mylnego moje
drogie panie.
Według
mężczyzn pierwsze spotkanie to tylko spotkanie zapoznawcze, na którym mężczyzna
ocenia czy jesteś opłacalną czasowo i finansowo inwestycją. Podczas gdy Ty
idziesz na spotkanie z entuzjazmem i pełna nadziei, on zmierza na nie spokojny
niczym stoik. Następnie zacznie się gra, będziesz starała się wypaść jak
najlepiej, uśmiechnięta, kilkukrotnie nieświadomie odgarniając swoje włosy.
Jeżeli to randka z aplikacji, to przeważnie na podstawie szczątkowych rozmów
oraz zdjęć masz już jakiś obraz drugiej osoby.
W trakcie spotkania on bada zgodność produktu z zamieszczonymi na
profilu zdjęciami, a także wnikliwie obserwuje jak się starasz.
Pierwszą
podstawową zasadą jest by nigdy nie mieć wygórowanych oczekiwań. Jedno
spotkanie znaczy tyle co nic, o niczym nie przesądza. Zamiast oczekiwać
motylków i fajerwerków, powinnaś zrobić dobry research czy dana osoba jest tą z
którą chcesz się spotykać i czy jest w stanie Cię sobą zainteresować. Bądź
obiektywna.
Przeważnie
gdy jesteś już po „randce”, jednym z pierwszych pytań które pada z ust Twoich
przyjaciółek jest: „gdzie Cię zabrał ?”. Najbardziej typową propozycją jest
spacer, drugą piwo bądź kawa. Dalej plasują się kolacje i kina. Wystawa w
galerii sztuki, teatr czy chociażby festiwal chleba to już mniej popularne
pomysły.
Osobiście
stwierdzam, że miejsce spotkania nie jest rzeczą najważniejszą. Nieciekawej
atmosfery i braku chemii nawet najlepszy lokal w mieście nie uratuje.
Najważniejsze też by było ono dostosowane do pory roku.
Kiedy
umawiam się z kimś, to najchętniej robię to z kilkudniowym wyprzedzeniem.
Irytują mnie sytuacje, gdzie mam z kimś duży kontakt, a poza zapewnieniami o
konieczności spotkania nie idą z nimi w parze konkretne propozycje. W momencie
gdy ktoś proponuje coś w ostatniej chwili, to nie traktuje Cię na poważnie.
Często po prostu jesteś opcją numer dwa, bo poprzednie plany nie wypaliły.
Jeżeli spotkanie było umówione z dużym wyprzedzeniem to dzień przed wypadałoby
je potwierdzić. Jeżeli druga osoba nie umie się z Tobą skutecznie umówić, może
to obfitować w wiele zabawnych sytuacji. Kiedyś spotykałam się z jednym
mężczyzną, po jednej z randek dostałam propozycję kolejnej. Ponieważ randka się
nie odzywała 2 dni, uznałam, że wspólne pójście na interesujące mnie wydarzenie
jest nieaktualne. Randka A odezwała się 10 minut przed startem eventu, kiedy
mój telefon spoczywał na dnie torebki, a ja dobrze bawiłam się w towarzystwie randki
B. W momencie gdy pogrążona w rozmowie z randką B zmierzałam na miejsce,
dostrzegłam randkę A dzwoniącą na mój telefon. Jego mina była bezcenna.
Przeprosiłam na chwilę randkę B i podeszłam przywitać się z randką A. Łagodnie
powiedziałam, że z powodu braku kontaktu nie sądziłam, że nadal jesteśmy
umówieni. Randka B wróciła wtedy do domu, po czym jeszcze tego samego dnia
zaproponowała kolejne spotkanie, które później potwierdziła i tym razem doszło
do skutku :-) Pamiętaj, zawsze szanuj
swój czas. Nie ma nic gorszego niż warować przy telefonie i zastanawiać się,
czy jesteście umówieni czy nie. Jeżeli ktoś mówi spotkajmy się jutro, ale nie
podaje konkretniejszych informacji to olej to. Zostań w domu, zrób sobie dzień
dla siebie, poczytaj dobrą książkę, zrób sobie manicure albo weź długą i
relaksującą kąpiel w wannie.
Faceci
często mówią Ci to co chcesz usłyszeć. Ci bardziej doświadczeni już po
pierwszych kilku zdaniach orientują się jakiego mniej więcej typu osobą jesteś.
Gdy to wyczują to na Twoich oczach zachodzi błyskawiczny etap metamorfozy.
Część z nich ma już gotowe teksty, które zadziałały na pozostałe ankietowane i
są przepustką do sukcesu albo do Twojego łóżka.
Nagle
każdy z nich jest wrażliwym i wartościowym facetem, który pomimo imidżu samca
alfa, czuje się samotny i wierzy w to, że gdzieś jest ta osoba na którą czeka.
On nie szuka przecież przygód, nie jest łatwy i nie sypia z byle kim, to musi
być ktoś wyjątkowy. Niestety jest tak zapracowany i skupiony na samorozwoju, że
nie ma czasu na poszukiwania. Bullshit! Mężczyźni potrafią stworzyć cudowną
iluzję, w którą łatwo uwierzyć. Sprawiają, że nawet największe banały zaczynają
brzmieć szczerze i obiecująco. Ze spojrzeniem niewiniątka wciskają nieprawdopodobny
kit.
Jeżeli
na spotkaniu druga strona porusza temat byłych dziewczyn albo opowiada Ci
anegdotki z ich związku to nie dlatego, że chce się przed Tobą otworzyć bo
jesteś dobrym rozmówcą. Zabieg ten nie służy też temu by wzbogacić waszą
rozmowę. Zazwyczaj może to oznaczać dwie rzeczy. Pierwsza, koleś emocjonalnie
wciąż tkwi w poprzednim związku. Najprawdopodobniej upłynęło za mało czasu od
rozstania, a on jeszcze się nie do końca ogarnął i przedwcześnie zaczął
randkowanie. Dwa, to celowe działanie bo on już wie, że ta znajomość nie będzie
miała kontynuacji. Albo Cię tym zniechęci albo później, gdy będziesz szukać
kontaktu, dramatycznie oznajmi Ci, że on myśli o ex czyli klasyka gatunku
wymówek.
Byliście
na kolacji albo kilku drinkach. Nie macie jeszcze ochoty na kończenie zabawy bo
atmosfera jest coraz lepsza. Idziecie więc w noc. Maraton po Mazowieckiej,
jesteś już lekko rozluźniona i wybornie się bawisz. Na parkiecie jesteś bardzo
blisko niego, czujesz na swojej skórze zapach jego perfum, jego ręka obejmująca
Cię w pasie, jego oddech na Twojej szyi, wymiana spojrzeń. Nie zdajecie sobie
sprawy z obecności innych ludzi na parkiecie. Jesteście coraz bliżej. Czujesz
dreszcz podniecenia. Zalotnie patrzysz na niego i wtedy on właśnie zaczyna Cię
całować. Taniec, picie drinków oraz wymiana zdań przeplatane są od tej pory
pocałunkami. Robi się naprawdę gorąco. Nagle czujesz jego usta na swoim uchu i
słyszysz szept „może resztę drinków wypijemy u mnie bo strasznie tu tłoczno?”.
A tak dobrze się bawiłaś. Oznajmiasz, że chciałabyś jeszcze zostać albo mówisz
wprost, że preferujesz by pierwsze spotkanie było na neutralnym gruncie.
Słyszysz „ok”, ale po pół h on oznajmia Ci, że za dużo wypił/ jest zmęczony/
jutro musi popracować zdalnie i będzie się zbierał. I pozamiatane. Niektórzy od
razu wywalają kawę na ławę i w trakcie pierwszej godziny spotkania bez emocji
oznajmiają, że szukają przyjaciółki do zabawy bez zobowiązań i nie są
związkowi. Zawsze szanuję takie osoby, za klarowne sprecyzowanie oczekiwań i
jasną sytuację. Dzięki temu nie marnujemy naszego czasu, którego on teraz
będzie miał więcej na dalsze poszukiwania.
Musimy to powtórzyć - zdanie to jest u mnie w top tych, które działają na mnie jak płachta na byka. Na
każdym spotkaniu słyszę, że ktoś się świetnie bawił i musimy koniecznie jeszcze
się spotkać i to powtórzyć. Słyszałam to nawet na spotkaniach, które z dobrą
zabawą nie miały nic wspólnego. Wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś naprawdę
chce utrzymywać kontakt, to zaproponuje kolejne spotkanie, zamiast teoretyzować
o tym w trakcie obecnego. Zaskakujące jest to, że faceci mówią ten frazes z
automatu, nawet jeżeli jesteś ostatnią osobą, z którą chcieliby jeszcze gdzieś
wyjść. No ale show must go on, ocieplanie wizerunku in progress.
W
czasach, gdy wszyscy są zabiegani, szukają znajomości na aplikacjach i
preferują one night standy, zapominają jak dobrze można się bawić na klasycznej
randce. Wychodzę z założenia, że na miasto zamiast iść samemu przyjemniej jest
z kimś. Najważniejsze to mieć pozytywne nastawienie i przede wszystkim
pamiętać, że warto być sobą.
Buziaki,
Waćpanna