Czym jest Projekt Sto Randek

środa, 13 stycznia 2016

Podsumowanie 2015 roku

Zasiadam na kanapie, w ręku trzymając wielką, zimną  kawę z syropem irish - cream, której smaku nie powstydziłby się nawet Starbucks. Styczeń to idealny miesiąc na podsumowania. Spoglądamy  wstecz na zeszłoroczne postanowienia, plany, podjęte decyzje.

Mój ostatni rok był dziwny. Mogłabym go nawet określić mianem surrealistycznego. Inny od pozostałych, obfitujący w wiele czasu dla siebie samej, randeczek i kilku rokujących ( jak się wydawało na początku) znajomości. Nie obyło się również bez zawirowań w pracy, dram, imprez oraz egzystencjalnych myśli młodego dorosłego.

Liczba odbytych randek: 53/100
Znajomości z prognozą na związek: 4
Liczba wypitego alkoholu: całe morze
Liczba wypalonych paczek papierosów: maksymalnie w granicach 50
Zgubione kilogramy: 15 kg
Kilogramy które wracają jak bumerang: 4 - 5kg
Teksty babci o tym, że już niestety jestem starą panną: niepoliczalne
Rodzinne eventy na których pomimo zaproszenia "plus one" byłam sama: 3
Chwile w których widziałam siebie oczyma wyobraźni jako nowe wcielenie Violetty Villas, nierozumianej, otoczonej stadkiem psów i kotów, jedzącej pizzę na przemian ze schabowymi, płaczącej nad ekranem smartfona: miliony!!!!!
To uczucie podczas pierwszej randki, gdy usłyszałam jego głos i w trakcie gdy mi się przedstawiał moja twarz miała wyraz bezmózgiej ameby: raz
Przyłapanie na cyber seksie w pracy: raz
Przyłapanie osoby z którą się spotkałam na posiadaniu partnera/żony/dzieci: 3
Ilość sytuacji w których facet w trakcie randki oznajmia mi, że zapomniał portfela i mam za niego zapłacić: 0, uff, zawsze się tego bałam
Ilość randek na których narąbałam się jak szpadel: 2!
Ilość zakończonych "przyjaźni" z powodu dwulicowej natury osoby z którą się ziomsowałam: 1

Rok 2015 nauczył mnie przede wszystkim tego, że pojęcie bycia singlem nie jest tożsame z pojęciem osoby samotnej. Początkowo bardzo źle czułam się sama. Z czasem, chodząc na randki, obserwując otoczenie, pary dookoła, wysnuwając wnioski z byłych związków zauważyłam, że trzeba czuć się dobrze samemu ze sobą. Gdy się tego nauczysz, będzie łatwiej czuć się dobrze z drugą osobą. Postanowiłam również zacząć stawiać na jakość. Moje oczekiwania względem drugiej osoby, kryteria i wymagania z czasem ewaluowały. Zrozumiałam, że nie ma ideałów, książąt z bajek. Nie ma co stawiać nierealnych żądań. Nie można również przeginać w drugą stronę i spotykać się z kimś, kogo cechy w większości mają wystawioną przez nas adnotacje "pójdzie do poprawki".
Odkryłam, że nie mając przy sobie "tej najważniejszej osoby", mamy przecież rodzinę, przyjaciół, znajomych. Ja na swoich nie mogę narzekać, poświęcili mi mnóstwo czasu, troski, odbierali telefony ode mnie, gdzie zasmarkana i zapłakana czasem mówiłam, że mam dość. Nie dali mi umrzeć z przejedzenia lodami, żelkami i czekoladą, będąc zawiniętą w ludzkie burrito z kołdry. Wiele razy też usłyszałam z ich ust bolesne i karcące słowa. Jestem za to wdzięczna. Dobrze jest być otoczoną ludźmi którzy mówią to co myślą, a nie to co ktoś chciałby usłyszeć. Wspominam wszystkie szalone imprezy, wyjazdy, długie rozmowy przy winie/drineczkach/kawie. Wszystkie rajdy po warszawskich klubach i knajpach. Długie spacery i długie konwersacje na messengerze. Zrozumiałam również, że czas zająć się sobą, swoimi pasjami i zainteresowaniami. Druga osoba nie powinna być celem samym w sobie, tylko dodatkiem do naszego życia. W ubiegłym roku odkryłam również, że lubię pisać. Na papierze, w wordzie, na blogu. Wyrażanie siebie i własnych myśli sprawia mi sporo frajdy i przynosi satysfakcję.


Moi drodzy, w obecnym 2016 roku życzę wam samorealizacji, szczęścia i podejmowania mądrych decyzji. Sobie zaś systematyczności w pisaniu.

Dziękuję za to, że jesteście
Waćpanna