Ilość odbytych
randeczek: 59/100
Nadchodzi ten dzień, że znowu wracasz na Tinder. Zwiedziona
czterema pełnymi kieliszkami wina, córo aplikacji marnotrawna, klikasz w google
play na przycisk „pobierz”. Nowa instalacja jest niczym nowe rozdanie. Jesteś
tak pełna optymizmu, że zupełnie nie pamiętasz czemu skasowałaś tę apkę
ostatnim razem. Jednak w momencie gdy po wysypie nowych, interesujących samców
zaczynasz widzieć wciąż te same twarze, odpowiedź
sama ciśnie się na usta – ruchacze!!!!
Nieuchronnie zbliżasz się do 30, ostatnia dobrze rokująca
znajomość okazała się niewypałem. Miałaś przez chwilę namiastki związku, ktoś
pisał, ktoś dzwonił, czasami budziłaś się przy jego boku, miałaś zaplanowane
wszystkie weekendy, sex w wersji unlimited. W pewnym momencie on stwierdza zgon
trupa, tego samego którego Ty bez sensu trzymałaś pod respiratorem licząc na
to, że coś z tego wyjdzie.
I znowu jesteś 100 % singielką. Welcome to the jungle baby!
I znowu gromadzisz typów maskotki na imprezach, sypiasz z
ex, wyrywasz hetero w gejowskich klubach, niczym Rocky walczysz na bieżni żeby
Twoja dupa była atrakcyjniejsza. Znów jesteś na pełnych obrotach i czujesz, że
żyjesz.
Ksiądz po kolędzie, sprawdzając w swoim kajeciku który
jesteś rocznik, pyta kiedy bierzesz ślub. Osłupiała silisz się na uśmiech i
informujesz, że do tak ważnego sakramentu najpierw trzeba znaleźć odpowiedniego
partnera. Ksiądz posyła Ci współczujący wzrok i pośpiesznie dodaje: „Dziecko,
nie masz już zbyt wiele czasu, zegar tyka”. Kiedy zbierasz szczękę z podłogi,
on uśmiechając się do Ciebie rozkosznie, prezentuje Ci ofertę nauk
przedmałżeńskich.
Kolejną osobą, nalegającą na Twoje zamążpójście jest Babcia.
Cyklicznie dzwoni do Twojej Matki z pytaniem co Ty sobie wyobrażasz i jak
śmiesz tyle czasu pozbawiać jej prawnuka. Z żalem opowiada historie wnuczek
swoich koleżanek, które już w wieku 20 lat zamieniły się w krowy rozpłodowe i
mają po 4 dzieci. A ja? Mam 27 lat i mam czelność nie mieć chociażby
narzeczonego? Jak ma funkcjonować ten świat, jeżeli to moja 38 letnia ciotka
rodzi dzieci, a nie ja? Czekam na pytania zadawane półgłosem przy Wigilii, czy
aby przypadkiem nie jestem lesbijką, a dotychczasowi partnerzy byli przykrywką.
Gdybym miała się tym przejmować, to bym chyba oszalała. Jak
to jest, że najbardziej fakt Twojego stanu wolnego przeżywają osoby których to
nie dotyczy? Zauważyłam też, że przeważnie są to osoby w długoletnich związkach
i małżeństwach, bądź z gromadką dzieci. Czasami też popatrzą na Ciebie jak na
trędowatą, według nich jesteś nieprzystosowana do życia.
Kiedy czujesz single zen, jesteś pogodzona z samą sobą, los
przesyła Ci prezent w postaci zdjęć ex’a na Fejsbuku z nową świnką.
Dostrzegasz, że nowy związek wybitnie mu nie służy. Ma fatalną fryzurę, nie
chodzi już do barbera zadbać o swoją kiedyś jakże wypielęgnowaną brodę, roztył
się, a jego dobra kiedyś stylówa zmieniła się w jedno faux pas. Przyglądasz się
nowej wybrance, a na twarzy pojawia się uśmiech.
Taaa...zanim to zauważyłaś wepchałaś w siebie całą
czekoladę, pochlipałaś nad messengerkiem, zdałaś raport znajomym i lamentowałaś
czemu to on jest szczęśliwy, a nie Ty. Po małym festiwalu użalania się nad sobą,
zakopałaś się w kołdrę, tworząc swoją prywatną, małą umieralnie. Nawet nie
miałaś ochoty odpisywać na wiadomości na Tinderku.
Na szczęście nic nie trwa wiecznie. Przyszedł nowy dzień.
Nowe wyzwania.
Do boju moi drodzy.
Buziaki,
Waćpanna